Jarek nie do końca prywatnie…

U nas nie ma żadnych niemiłych rzeczy…

Odpytuje mnie Tomasz Piasecki, tygodnik „Wiesz Co”.

Jak Wałbrzyski Ośrodek Kultury działa w czasach zarazy?

Odwołaliśmy zajęcia, warsztaty, próby Zespołu Pieśni i Tańca „Wałbrzych”, przenosimy wydarzenia kulturalne na „spokojny czas”. Planujemy organizację imprez w drugiej połowie roku, przygotowujemy atrakcyjną ofertę wakacyjną, jesteśmy w roku jubileuszowym zespołu „Wałbrzych”, powstaje wydawnictwo, mamy nadzieję nasz nowy, wzbogacony program zaprezentować w nowoczesnej oprawie. Koncert pierwotnie zaplanowaliśmy na lipiec.

Rozliczamy między innymi zrealizowany projekt polsko-czeski „Kulturalne inspiracje”, zabieramy się za dwa nowe: „Wibracje”, „Robisz to dobrze”, na które ośrodek otrzymał dofinansowanie. Kilka dni temu złożyliśmy jeszcze jeden w Narodowym Centrum Kultury. Nad kolejnymi pracujemy…

Jesteśmy bardzo nowoczesną placówką. Skutecznie z projektów krajowych, europejskich pozyskaliśmy pieniądze i dysponujemy sprzętem, który umożliwia nam pracę bez względu na okoliczności. Głównie, na ile jest to możliwe, działamy teraz zdalnie. Oczywiście ja, moi współpracownicy musimy także być w Wałbrzyskim Ośrodku Kultury. Ograniczyliśmy jednak spotkania, piszemy, dzwonimy…

Z jakich imprez musieliście dotąd zrezygnować?

Mimo wszystko nie rezygnujemy z organizacji części wydarzeń, które były w naszym kalendarzu. Zmieniamy terminy, na przykład dopiero we wrześniu odbędzie się „3. Wałbrzyska Wiosna Bluesowa”, proponujemy nowe daty: „Stand-up Wałbrzych!” , koncertu, który miał odbyć się w Teatrze Zdrojowym w Szczawnie-Zdroju „Po 2-giej stronie folku”. Odwołujemy : mniejsze koncerty, wernisaże, warsztaty tematyczne, „Kinomaniaków”- cykl filmowych spotkań w Wałbrzyskim Ośrodku Kultury na Piaskowej Górze.

Co z Dniami Wałbrzycha?

W związku z zaistniałą sytuacją zmuszeni byliśmy przenieść święto miasta. Na kolejne Dni Wałbrzycha zaprosimy w maju 2021 roku. Odbędą się one na terenie Centrum Nauki i Sztuki Stara Kopania. Aneksujemy już zawarte na ten rok umowy.

WOK jest dotowany przez miasto, ale epidemia koronawirusa to też mniejsze wpływy od klientów czy widzów. Jak są duże te straty?

Będziemy zwracać pieniądze za zakupione bilety na wydarzenia, które odwołujemy. Ważne są wszystkie bilety na imprezy, które odbędą się w innych terminach. Kasy w WOK są nieczynne, można z nami kontaktować się mailowo, telefoniczne. Nie przyjmujemy wpłat na zajęcia, warsztaty, które nie odbywają się. W przypadku prowadzenia działalności kulturalnej ciężko jest mówić o stracie. W budżecie będzie mniej środków, które możemy przeznaczać na atrakcyjne formy spędzania czasu  z nami, u nas.

Ma Pan pomysł jak to odrobić w kolejnych miesiącach?

Nie czekamy. Jesteśmy kreatywnym zespołem. Już pracujemy nad ofertą ośrodka, którą będziemy mogli zaproponować mieszkańcom za kilka tygodni, miesięcy. Aplikujemy z nowymi projektami w możliwie dostępnych nam instytucjach, fundacjach.

Szykuje Pan z całym zespołem jakieś hity na drugą połowę roku?

Oczywiście! Pracujemy intensywnie, odpowiadamy na potrzeby odbiorców naszych wydarzeń. Będą nowe, ale i te, których z uwagi na obecną sytuację nie udało nam się zrealizować.

W jakim stopniu epidemia uderza w Waszą chlubę, Zespół Pieśni i Tańca Wałbrzych?

Nie mamy prób, zmuszeni byliśmy przenieść zaplanowany na marzec koncert. Jak tylko będzie to możliwe, powrócimy do pracy nad jubileuszowym repertuarem. Chcemy koncertować, brać udział w festiwalach, zarażać folklorem.

Wróćmy do miłych rzeczy? WOŚP w Wałbrzychu okazał się po raz kolejny rekordowy. Takiej zbiórki jeszcze u nas nie było.

W Wałbrzyskim Ośrodku Kultury nie ma niemiłych rzeczy J. Dziękuję wszystkim, którzy włączyli się w organizację tegorocznej Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Wałbrzychu, dziękuję szefowej sztabu Dorocie Turzańskiej, Arturowi Marlindze, licznym wolontariuszom, szefom, pracownikom firm, instytucji, moim bardzo zaangażowanym w WOŚP współpracownikom. Na ulicach Wałbrzycha kwestował z nami prezydent Roman Szełemej. Towarzyszyła mu córka Marysia, młodzież, harcerze. To był wyjątkowy finał. Wałbrzyszanie przekazali, przypomnijmy, 190 413,83 zł.

Za rok zobaczymy podczas zbiórki z przodu cyfrę 2, a następnie pięć 0?

Bardzo tego sobie wszyscy życzymy.

Jakie wydarzenie organizowane przez WOK w zeszłym roku utkwiło Panu najbardziej w pamięci?

Wiele jest takich wydarzeń mniejszych, większych… Wspomniana Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, Dni Wałbrzycha, koncerty Zespołu Pieśni i Tańca „Wałbrzych”… Letnie kino plenerowe było wydarzeniem, które zgromadziło wielu widzów, co nas cieszy. Realizując polsko- czeski projekt nawiązaliśmy nowe kontakty z mieszkańcami Nechanic. Dużym doświadczeniem były zadania realizowane w ramach projektu Bardzo Młoda Kultura. W tym roku także zapraszam do współpracy: animatorów, menedżerów kultury, instruktorów,  nauczycieli, przedstawicieli sektora organizacji pozarządowych oraz wszystkie osoby zainteresowane edukacją kulturową na Dolnym Śląsku! Wzruszający był wernisaż wystawy „Dla Ciebie zginął żołnierz, strażak, policjant, a dla mnie tata…”. Wciąż wspominam bardzo interesujące spotkanie z Janem Mleczko, mieszkańcem Wałbrzycha, uczestnikiem walk o: Kołobrzeg, Berlin i Warszawę, zorganizowane podczas obchodów 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej.

Trochę łezka się w oku zakręciła?

Często tak jest. Nasza praca to także misja kulturalna. Zadowolony widz, uczestnik naszych warsztatów, zajęć to dla nas ogromna radość, spełnienie i bodziec do dalszych działań.

***

Mała rewolucja: E – WOK

W tym roku Wałbrzyski Ośrodek Kultury obchodzi 20. urodziny. O tym, co się w nim wydarzyło i co oferuje – dyrektora WOK,  Jarosława Buzarewicza pytała Elżbieta M. Kokowska.

Elżbieta Kokowska: I poważny jubileusz i poważne prezenty.
Jarosław Buzarewicz: Cieszymy się z tego. Możemy pochwalić się zwycięstwem w internetowym plebiscycie Dolnośląskich Domów Kultury TOP 5, ogłoszonym przez Radio Wrocław. Dało nam to dodatkowy „wiatr w żagle”, prestiż i promocję oraz ogromną satysfakcję, że to, co robimy ma sens. Ogromnie ważne jest dla nas wznowienie działalności w budynku na Piaskowej Górze. Dzięki staraniom prezydenta Wałbrzycha i Urzędu Miejskiego funkcjonujemy w wyremontowanym kosztem blisko 3 mln zł obiekcie, w nowoczesnych przestrzeniach i w znakomitych warunkach. Na dodatek w świetnym sąsiedztwie oddziału „Biblioteki pod Atlantami”. Mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwym dyrektorem. Gdy zostałem dyrektorem, miałem dwa marzenia – wyremontowanie WOK  przy ul. Andersa i na Piaskowej Górze. Oba się spełniły, nawet z naddatkiem, bo zamiast na Białym Kamieniu jesteśmy w Centrum Nauki i Sztuki Stara Kopalnia. Teraz pozostaje kolejne wyzwanie – uruchomienie sali kinowej, przylegającej do naszego obiektu na Piaskowej Górze, czym my i biblioteka jesteśmy wielce zainteresowani. Została już kupiona przez gminę,  jest gotowa koncepcja działania, teraz trwa poszukiwanie źródeł finansowania.

Do tych prezentów dołączył nowy projekt  – „e – WOK”. Na czym polega?

To będzie rodzaj kulturalnej rewolucji. Najważniejsze jego elementy to platforma multimedialno – komunikacyjna, umożliwiająca interaktywny kontakt osób zainteresowanych korzystaniem z naszej oferty, także totemboxy w obu naszych obiektach. To coś w rodzaju elektronicznych tablic informacyjnych, dzięki którym każdy zobaczy tu i teraz  jakie zajęcia, w której sali i jak przebiegają. Będziemy mieć własny system sprzedaży e-biletów. To oczywiście nie wyklucza bezpośrednich kontaktów, które sobie cenimy. Dodam, że jedną z nowości stanie się nagradzanie bonusami stałych uczestników naszych warsztatów, wydarzeń. Projekt realizujemy dzięki dofinansowaniu, które otrzymaliśmy za pośrednictwem Instytucji Pośredniczącej Aglomeracji Wałbrzyskiej.
Porozmawiajmy więc o waszych propozycjach.
Rocznie proponujemy około stu wydarzeń i około pięćdziesięciu form spędzania wolnego czasu. Dzisiaj oferta jest odmienna od tej sprzed lat, odbiorcy mają inne oczekiwania. W odpowiedzi stawiamy więc na profesjonalizm, obecność artystów na topie oraz na elastyczność i uwzględnianie aktualnych trendów. Na czasie jest taniec, proszę bardzo – zapraszamy na zajęcia taneczne. Popularne są zajęcia rodzinne, oferujemy na przykład warsztaty dla dzieci i równolegle rodziców. Wszystkie nasze działania podporządkowane są jednemu celowi, by WOK był miejscem, w którym ludzie czują się dobrze i w którym odczuwają satysfakcję z realizacji swoich pasji. A jednocześnie takim, gdzie mają poczucie bycia współtwórcami projektów.
Proszę o parę przykładów. 
Jedną z bardziej popularnych propozycji jest „Wałbrzych ma talent”. Łowimy je już od siedmiu lat i udało nam się stworzyć sporą grupę utalentowanych osób i to w różnych dziedzinach. Dzięki temu wielu solistów,  grup, zespołów zrobiło krok do przodu, wyszło z domów, garaży, zaistniało publicznie. Finalistom zapewniamy promocję, opiekę impresaryjną, zapraszamy na występy podczas Dni Wałbrzycha, często z gwiazdą wieczoru. To ważne dla kariery tych twórców, a dla nas satysfakcja, że spod naszych skrzydeł wypływają na szerokie wody.   W stałych formach  kształcimy młodzież w grze na instrumentach, dawniej robiło to ognisko muzyczne. Powraca do nas Zespół Pieśni i Tańca „Wałbrzych”. Naszą najnowszą propozycją jest Dolnośląski Festiwal Ognia, na jego drugą edycję zapraszamy we wrześniu. Lada moment zaprosimy na warsztaty ALTER ART. FOTO. Będziemy uczyć kreatywnego podejścia do fotografii. Chcemy kontynuować Wałbrzyskie Spotkania z Muzyką Cerkiewną.
Jest i międzynarodowo.
Projektem „Kultura łączy Wałbrzych i Hradec Kralove” w 2011 r.  rozpoczęliśmy bardzo udaną współpracę z Adalbertinum, ośrodkiem kultury w Hradec Kralove. Do tej pory zrealizowaliśmy cztery projekty, w ramach których zaprosiliśmy na około dwadzieścia wydarzeń u nas i w Czechach, integrując poprzez wspólne uczestnictwo mieszkańców obu miast. Dla przykładu wspomnę o kilku – Festiwalach: Filmowym, Jazzowym, Folkloru, Tańca dla Dzieci, Turnieju Rycerskim czy plenerach  malarskich i fotograficznych zakończonych wystawami. Najbardziej spektakularnym efektem projektu było utworzenie multimedialnych galerii obrazów w ośrodkach kultury w Wałbrzychu i Hradec Kralove, które cieszą się powodzeniem wśród twórców. Teraz mamy inne pomysły na dalszą współpracę. Wspólnie aplikujemy o pieniądze.
Są też propozycje budzące duże zainteresowanie od wielu lat.
Do nich należy bez wątpienia przegląd kabaretów, w tym roku już dziewiętnasty. Jesteśmy dumni z „PrzeWAŁki”, teraz „KopalniaKa”. Dzięki niemu staliśmy się rozpoznawalni w kraju, nasz festiwal jest uważany za drugi po krakowskiej „Pace”. Cieszy nas, że dajemy publiczności okazję do dobrej zabawy i to, że pomagamy wypłynąć mniej znanym kabareciarzom. Mamy satysfakcję, że u nas zaczęły się kariery grup, które cieszą się teraz dużą popularnością jak „Kabaret Młodych Panów” czy „Słoiczek po cukrze” (pusty i słodki). „Od zawsze” też działają u nas warsztaty teatralne i fotograficzne. Obecnie mamy dwie grupy teatralne: „Żarówka” i „Jestem hej”. W obu zespołach strona artystyczna zależy od młodych twórców, my zapewniamy bazę, sprzęt i promocję. Grupy są aktywne, twórcze, pokazują się od najlepszej strony. Wspomnę tu nie tylko o ostatnich premierach, ale i o najnowszych prezentacjach. Na otwarciu naszego oddziału na Piaskowej Górze grupa „Jestem hej” pokazała „Galerię gadających obrazów”, a „Żarówka” zaprosiła na herbatkę u Kapelusznika, pomysły znakomite, niespotykane, co docenili liczni goście.
Projektów bardzo wiele, czy równie wielu jest pracowników?
Nasi pracownicy to znakomita ekipa, która ma pomysły i nie boi się wyzwań. Każdy jest u nas ważny. A ich liczba nie jest imponująca – kilkunastu współpracujących instruktorów godzinowych, trzynaście i pół etatu oraz ponad trzy etaty w Zespole Pieśni i Tańca „Wałbrzych”.
Gratulujemy jubileuszu i życzymy wielu udanych projektów.tekst: Elżbieta M. Kokowska
foto: użyczone (Joanna Kostrzewska)

Artykuł pochodzi z Wałbrzyskiego Magazynu Kulturalnego, 25 maja 2017 rok

***

Jak nie siedzieć za biurkiem i być dobrym dyrektorem, czyli rozmowa z Jarosławem Buzarewiczem

Już na dzień dobry przyciąga do siebie uwagę. Potem zjednuje swoimi słowami. Szczery i tak bardzo autentyczny w tym, co robi. Wzór do naśladowania nie tylko dla młodych pokoleń wałbrzyszan. Z Jarosławem Buzarewiczem, dyrektorem Wałbrzyskiego Ośrodka Kultury rozmawia Karolina Tomza.

* Funkcję dyrektora WOKu piastujesz od prawie 10 lat. Jak w ciągu tego okresu zmienił się wizerunek instytucji i samo postrzeganie kultury?

– Kultura na pewno się zmienia. Mówię to nie tylko na bazie doświadczeń pracy w Wałbrzyskim Ośrodku Kultury, ale i lat wcześniejszych, kiedy byłem dziennikarzem radia BRW i śledziłem wydarzenia ze świata kultury. Zmiana wynika przede wszystkim z możliwości, jakie daje nam technika. Wdrażane są, trochę z przymusu, nowoczesne rozwiązania technologiczne. Na wyciągnięcie ręki jest dla nas choćby stadion we Wrocławiu z imprezami o randze światowej, co również wymusza podnoszenie prestiżu organizowanych na miejscu wydarzeń. Zmieniają się też gusta. Jednego roku fascynujemy się tańcem, drugiego fotografią. Naszym zadaniem jest organizacja życia popołudniowego mieszkańców i tu widzimy różnicę ich oczekiwań.

* Jeszcze rok temu mieliście dwie siedziby, które wymagały gruntownego remontu. Dziś działacie w estetycznych przestrzeniach Starej Kopalni. Co się w związku z tym zmieniło?

– Naszym marzeniem było wyremontowanie placówek albo przeprowadzka do innego obiektu. Bardzo nas cieszy, że znajdujemy się w Starej Kopalni. Przyjazne otoczenie, co patrząc od strony uczestnika wydarzeń czy różnych form warsztatowych jest ważne. Przekłada się to na frekwencję i jakość pracy.

* Jesteście też na etapie remontu drugiej siedziby Wałbrzyskiego Ośrodka Kultury.

– To zadanie realizowane jest przez gminę Wałbrzych. Jesteśmy już po termomodernizacji, gmina zleciła projekt zaaranżowania wnętrza i zmiany dotychczasowego przeznaczenia dolnej części budynku. W niedługim czasie, jest to kwestia 2 czy 3 lat WOK ma szansę się powiększyć. Wszystko na to wskazuje, że budynek, w którym znajdowało się kino będzie własnością gminy Wałbrzych. Znaleźliśmy już przeznaczenie dla tej części obiektu, powstała koncepcja jej całorocznego wykorzystania, co z pewnością ucieszy mieszkańców dzielnic Piaskowa Góra czy Podzamcze.

* Stateczność, odpowiedzialność, opanowanie i operatywność – według mnie to właśnie takimi cechami charakteryzuje się Jarosław Buzarewicz. Obserwując działania WOKu dostrzegam, że Twoi pracownicy pozwalają sobie na więcej szaleństwa. To oni są Twoją siłą?

– Oczywiście, nie wyobrażam sobie, że sam bez swojego zespołu mógłbym czegokolwiek dokonać. Przy codziennej pracy wszyscy są tutaj ważni. Pani Agata pilnuje, żeby było czysto i przyjemnie, pani Beata pilnuje, aby było tanio i na czas zapłacone, natomiast zespół impresariatu oraz promocja mają bardzo ważną merytoryczną i kreatywną funkcję. Bez panów technicznych również żadne wydarzenie nie mogłoby się odbyć. Nasz zespół nie jest duży, ale za to bardzo sprawny, polegamy na sobie i dzięki temu zaplanowane przez nas przedsięwzięcia są realizowane w sposób przyjazny dla uczestników.

* Twarze te od lat się nie zmieniają. Czy to oznacza, że jesteś dobrym managerem?

– To pytanie skierowane być powinno przede wszystkim do moich pracowników. Zespołem staram się zarządzać sprawnie, mniej emocjonalnie i spokojnie podchodzę do pewnych rzeczy niż moi pracownicy, ale taka jest w tym moja rola.

* Tego nauczyła Ciebie z pewnością praca w charakterze dziennikarza, PR-owca i polityka. Od jesieni ubiegłego roku jesteś radnym powiatu wałbrzyskiego.

– Odkąd zacząłem pracować w mediach, a był to początek lat 90. starałem się nie konstruować pustych przekazów, tylko takie, które rozwiązywałyby problemy. Wówczas dziennikarstwo interwencyjne było bardziej rozwinięte, zrodziła się więc u mnie odpowiedzialność i chęć niesienia pomocy. Później było to podejmowanie decyzji za wielomilionowe kwoty, a byłem przecież najmłodszych radnym powojennej historii Kamiennej Góry. Przeprowadzając się do Czarnego Boru politykę zabrałem ze sobą, zostając radnym w tamtejszej gminie. Dziś jest to powiat wałbrzyski.

* Wtedy też, by zachować etykę dziennikarską, musiałeś zaniechać swojej medialnej pasji.

– Nie do końca, musiałem rozgraniczyć te dwie misje. Omijałem po prostu tematy ze świata polityki.

* A teraz, po tych wszystkich przeżyciach z radiem BRW, TVP 3 czy BBC jesteś urzędnikiem.

– To inny rodzaj pracy urzędniczej. Mam mimo wszystko większą swobodę, ponieważ administracja to jedno, a praca z ludźmi i organizacja wydarzeń to drugie. To daje mi siłę, napędza do innego działania. Przez to praca w Wałbrzyskim Ośrodku Kultury daje mi wiele satysfakcji.

* I tej siły, którą czerpiesz będąc dyrektorem WOKu nadal Ci życzę, bo przekłada się ona na wałbrzyszan, którzy chętnie angażują się we wspólne działania.

Region Fakty, 15 lipca 2015 rok

***

Jarosław Buzarewicz w pracy i prywatnie

Wszędzie go pełno – wymaga tego nieco zwariowany charakter pracy. Ciągłe imprezy, koncerty, wernisaże, spotkania ze sponsorami, kontrahentami, współpracownikami to codzienność dyrektora Wałbrzyskiego Ośrodka Kultury. Nawet po zajęciach administracyjnych, jeśli pozwala na to czas, Jarosław Buzarewicz uczestniczy w imprezach organizowanych przez pracowników WOK-u. Ale czemu tu się dziwić, kontakty w tej profesji to podstawa dobrego działania jednostki.

Dzień zaczyna wcześnie, ponieważ już od 8 rano pełni obowiązki szefa WOK-u. Czasami zdarza mu się jednak małe spóźnienie, ponieważ do pracy dojeżdża z Czarnego Boru, a dziur po drodze co niemiara. Choć nie ma ściśle określonego czasu pracy, sam narzuca sobie tempo działań. Dlatego przynajmniej dwa dni w tygodniu przeznacza na papierkową robotę. Z zawodu jest pijarowcem i dziennikarzem. Przez 5 lat mieszkańcy mogli słuchać jego głosu w radiu BRW, był także naczelnym tej stacji. Nasz rozmówca pracował dla polskiej sekcji BBC. Ma swój epizod telewizyjny- w TVP 3 prowadził Fakty Wrocław. Publikował teksty m.in. w: Życiu, Nowinach Jeleniogórskich i Gazecie Robotniczej.

Znajomość public relations pomaga mi w pełnieniu obowiązków dyrektora. Moja praca wymaga nieustannej aktywności tłumaczy Jarosław Buzarewicz.

Z założenia nie gotuje, ale ma kilka popisowych potraw, które zawsze wychodzą. Na dobranoc czyta córce Wiktorii bajki. Obecnie jest na etapie zębowych wróżek. W czasie wolnym nasz rozmówca stara się unikać Wałbrzycha. Chwilę wytchnienia łapie na rodzinnych wycieczkach rowerowych. Wiosną dyrektora WOK-u można spotkać w Gorzeszowskich Skałkach, na trasie przebiegającej przez rezerwat skalny Głazy Krasnoludków. Nasz rozmówca preferuje także trochę dalsze wyprawy samochodowe: do Skalnego Miasteczka, Nachodu, Zagórza, w Kotlinę Jeleniogórską. Magicznym miejscem odpoczynku jest Krzeszów Jest tam coś takiego, czego nie potrafię bliżej określić, co sprawia, że po pobycie zawsze jestem pełen nowych sił opowiada Jarosław Buzarewicz. Zimą receptą na odsapnięcie od codziennych obowiązków jest wizyta w Palmiarni. Jak przystało na głowę rodziny pan Jarek stara się dbać o dwie kobiety swojego życia: żonę i 8-letnią córkę. Sprawia im prezenty, wyręcza w zakupach, zabiera na basen, do kina, teatru. A gdy dopisuje pogoda cała rodzina oddaje się długim spacerom.

***

Moje smaki

Smażony chrzan babuni

Składniki:

3 słoiczki po 300 gram dobrego chrzanu (można zetrzeć samemu i dodać olej roślinny, kwasek cytrynowy, ocet, cukier, sól), 4 żółtka, plaster masła.

Przygotowanie:

Chrzan podgrzewamy na roztopionym maśle do zagotowania. Na końcu dodajemy żółtka, mieszamy i pozostawiamy do ostygnięcia. Uzyskujemy znakomity dodatek do wielu dań.

Norweski łosoś w marynacie

Potrzebujemy 1 kg łososia, 1 kg cytryn, 1,5 słoiczka musztardy francuskiej, 3 pęczki koperku.

Pokrojone na paseczki filety łososia wkładamy do naczynia. Z cytryn wyciskamy sok. Polewamy łososia, dodajemy musztardę i pokrojony koperek. Całość trzeba starannie wymieszać. Naczynie z łososiem w tak przygotowanej marynacie odstawiamy na 24 godziny do lodówki. Przed podaniem na stół dekorujemy plastrami cytryny i koperku.

Tekst przygotowany przez Nowe Wiadomości Wałbrzyskie – Anna Juszczak, 2007 rok.

**

Damsko-męski punkt widzenia

Fot. Krzysztof Chwaliński, Kraków

Ulubione narzędzie pracy…

Biorąc pod uwagę narzędzie, przy którym spędzam najwięcej czasu to laptop. Ale, czy ulubione? Zdecydowanie wolę kosiarkę do trawy, w letnie, pogodne dni.

Złamię swoje zasady…

jeśli to będzie korzystniejsze od ich przestrzegania.

Pamiętam pewien poranek, gdy….

szybko jechałem do szpitala, a po kilku godzinach…zostałem tatą ślicznej dziewczynki…

Kiedy myślę o dzieciach…

nie mogę się nadziwić, że można mieć tak niesamowite pomysły…

Nigdy nie zrozumiem…

pędu przypadkowych ludzi na stanowiska.

Na bezludną wyspę zabrałbym….

bliskie mi osoby i książki, na których przeczytanie wciąż brakuje mi czasu.

Najbardziej lubię siebie za….

operatywność i umiejętność dostrzegania dobrych stron, nawet w pozornie beznadziejnych sytuacjach.

Największym ryzykiem w moim życiu było….

chyba jeszcze przede mną, a może je przeoczyłem?

Gdybym mógł cofnąć czas…..

niewiele bym zmienił.

Mam słabość do….

ulegania mojej córce.

Wciąż walczę z….

absurdami i niestety nie zawsze wygrywam…

Wolę niedopowiedzenie czy „kropkę nad i” –

Wolę kropkę i jasne sytuacje, konkretne rozwiązania.

Moim marzeniem jest…..

podróżowanie, ale nie wiem, kiedy będę miał na nie czas…

Decyzja, której żałuję to…

Niczego nie żałuję. Każda decyzja, bez względu na swoje konsekwencje, była kształcąca.

Wałbrzych Fakty, 2014 rok